wtorek, 28 października 2014

O mnie

Nazywam się Sigita i jestem z Rzeszowa. Moje zajęcie jest nietypowe- jestem wróżką. Ezoteryka jest dziedziną, którą interesuje się praktycznie od zawsze. Podczas gdy inni bawili się zabawkami, ja słuchałam opowieści babci o sprawach nadprzyrodzonych. Robiły one na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście gdy dorosłam zaczęłam patrzeć na świat inaczej, aczkolwiek w dalszym ciągu interesowałam się sprawami niewyjaśnionymi. Mając 13 lat po raz pierwszy postawiłam Tarota. Spodobało mi się to. Wiedziałam że znajdę z kartami wspólny język.
I owszem znalazłam. Z czasem miałam coraz więcej sukcesów na swoim koncie. W pewnym momencie mnóstwo przyjaciół przychodziło do mnie z pytaniem czy im powróżę. Dzięki moim wróżbom uchroniłam ich kilkukrotnie przed niebezpieczeństwem.
Jeśli jesteś zainteresowany ezoteryką, zjawiskami paranormalnymi, serdecznie zapraszam na mojego bloga.

Znaczenie kart



DZIECIŃSTWO
Najpiękniej byłoby zjednoczyć energie Maga i Papieżycy i dokonać konsolidacji ich pozytywnych aspektów. Odbywa się ona w karcie opatrzonej cyfrą 3, ponieważ 3 jest sumą cyfr kart Maga i Papieżycy (l +2). W znaczeniu mistycznym i mitologicznym Cesarzowa — następna karta Major Arkanów — symbolizuje Wielką
Matkę, Naturę i Miłość. Litera deleth ma wartość liczbową 4 i oznacza ,,świat", ,,wszystkie narody żyjące w czterech rogach Ziemi", a także płodność i rozrodczość.
Cesarzowa jest matką Głupca, kimś, kto ma większe doświadczenie życiowe, kto winien się nim opiekować i obdarzać matczynymi uczuciami. W okresie wczesnego dzieciństwa jest ważniejsza niż ojciec — Cesarz. Pod jej kierunkiem krystalizuje się natura Głupca, przy niej kształtują się wartości i powiązania z rodzicami i rodziną. Ona rozwiązuje jego problemy, wywiera nań presję. Bywa też, że jest złą matką, lekkomyślną,
nieodpowiedzialną, nawet oschłą, pozbawioną uczuć macierzyńskich. Mag i Papieżyca spoglądają w kierunku Głupca. Cesarzowa i Cesarz patrzą na siebie. Są małżeństwem, łączy ich miłość i zmysłowość. Cyfra 4 na karcie Cesarza także odnosi się do symbolu świata; ręce i nogi naśladują hermetyczny znak Ognia i Jowisza — władcy i twórcy kosmosu. Cesarzowa jest archetypem kobiecości. Cesarz — męskości; dają oni początek nowemu życiu. To dzięki nim wyłoniło się ono z Chaosu, dzięki nim zaistniał syn Ognia i Ziemi — Głupiec, którego na karcie Cesarza reprezentuje czwarta litera hebrajskiego alfabetu — heh— wchodząca w skład tetragamonu JHWH. Stąd też znalazł się w jej pobliżu astrologiczny znak Barana i zwinięte w kształt baranich rogów poręcze tronu, na którym siedzi Cesarz. Konstelacja Barana początkuje wiosnę i budzenie się Natury — Cesarzowej. Cesarz wpływa na rozwój osobowości Głupca, na jego fizyczno-duchową strukturę. Przy nim Głupiec realizuje swoje potrzeby i popędy: pierwsze doświadczenia seksualne, fizyczny wysiłek i dążenie do samookreślenia i wyznaczenia sobie życiowego celu. O ile Cesarzowa uosabia okres dzieciństwa, bezradności i pobytu w domu, o tyle Cesarz symbolizuje czas dojrzewania i powolnego uwalniania się od dominacji rodziców,
z wrócenia się ku społeczeństwu, ku grupom rówieśniczym, szkolnym przyjaźniom, nauczycielom i tym, którzy zdają się nam wówczas być przewodnikami naszego życia. Ich rola jest niebagatelna. Zdarza się, że są to ludzie niedojrzali, głupi i zbyt pewni siebie i swoich racji, nietolerancyjni oraz bezwzględni w swym postępowaniu. Z czasem Głupcowi przyjdzie pełnić funkcję autorytetu. Zostanie ojcem, nauczycielem, będzie radził innym, co winni czynić, stając się „przedstawicielem" dojrzałej części społeczeństwa i uosobieniem jego praw, z którymi zderzył się kiedyś będąc dzieckiem.



CZAS DOJRZEWANIA
Cesarzowa i Cesarz są dawcami żvcia i tymi, którzy owo życie ochraniają siłą miłości i prawa. W nich dokonało się samookreślenie czyjegoś „ja"; w Papieżu — piątej karcie Wielkich Wtajemniczeń — nastąpi powołanie do życia i odkrycie wyższych sfer Jaźni. Piątka symbolizuje Pięcioksiąg Biblii, litera waw — Ducha i trzeci człon tetragamonu JHWH, astrologiczny znak Jowisza — rozwój struktury osobowej i wytyczenie wyż-
szych hierarchii wartości. Mogą one być religijne lub mogą obywać się bez niej, tak jak dwóch ludzi klęczy u stóp Papieża i pochyla się nad chrzcielnicą — symbolem powołania inicjacji. Głupiec wkracza w czas młodzieńczej dojrzałości. Otrzymuj naukę, ale również sam dochodzi do pewnych prawd. Nie są to prawdy doskonałe, aczkolwiek ufa im wierzy i czuje nieprzepartą chęć ich sformułowania. Podobnie jak Papieżyca Papież siedzi między dwiema kolumnami, lecz jemu nie udało się zintegrować opozycyjnych filarów Drzewa Życia. Jest bardziej Słowem niż wewnętrznym i bezsłownym wnikaniem w
moc boskiej energii. Symbolizuje kapłana, nie mistyka. On wie, co jest dobre, co złe, uosabia normy i kryteria moralne. Dekalog, w którym nie ma miejsca na sytuacje pośrednie. Papież reprezentuje to wszystko, czego w wieku dorastania uczymy się od świata. Ulegamy Kościołowi, wyznawcom takiej czy innej wiary, członkom rozmaitych organizacji, sekt, głosicielom różnych ideologii. Wszystko to popycha nas w kierunku, w którym patrzy Papież — w stronę karty Kochanków. Usamodzielniamy się, lecz jednocześnie popadamy w ortodoksję, w rytualizm religijny albo w fanatyzm ideologiczny. Głupiec poszukuje prawdy. Znajduje ją, jeśli ma ku temu predyspozycje. Przy ich braku czeka go cynizm, fałsz, obskuranctwo i obłuda, skryte pod pozorami religijności i sprawiedliwości. Prędzej czy później musi dojść do rozdzielenia i sprecyzowania stosunku do innych. Ja i Oni... Litera na karcie Kochanków ma — wedle
Zoharu — kształt włóczni. Rozrywa ciało, sprawia ból, zmusza do dokonania wyboru. Ugodzony strzałą Amora młodzieniec wybiera między starszą niewiastą, a młodą kobietą i jednocześnie jest ofiarowywany przez matkę swojej przyszłej żonie, życiowej partnerce. Fakt ten podkreśla alchemiczno-astrologiczny znak Wenus i Wagi.
W psychologicznej interpretacji Tarota karta Kochanków symbolizuje świadomy wybór Miłości, separację i usamodzielnienie się człowieka, który otrzymał powołanie do dorosłego życia z dłoni Papieża. Szóstka oznacza ambiwalencję i połączenie dwóch odmiennych natur — typowe uczucia, jakie żywimy zakochując się,
kiedy to niedosyt i pełnia idą ze sobą w parze. Nikt ani nic nie uwolni nas od odpowiedzialności za popełnione czyny. Przedtem część tej odpowiedzialności brała na siebie Cesarzowa, potem Cesarz i Papież — teraz sami ponosimy konsekwencje swoich decyzji, a także jesteśmy odpowiedzialni za innych, z którymi się związaliśmy.
Wybór może być dobry lub zły, decyzja nie zawsze jest przemyślana. Karta Kochanków przypomina alchemiczne ryciny wyobrażające jedność Ducha, Duszy i Materii, symbol twórczej dojrzałości. Odwrócona znaczy rozpad, rozstanie. Miłość w każdej chwili może przerodzić się w walkę i w eksplozję nienawiści. Ale nic nie powstrzyma dalszego rozwoju wypadków. Kochanek musi wsiąść do Rydwanu i ująć w dłonie cugle dwóch
rozhukanych koni. Symbolika tej siódmej karty Major Arkanów jest wyjątkowo rozbudowana. Wskazuje na przemożne pragnienie ujarzmienia przeciwności. Dwa konie — biały i czarny — pędzą, każdy w innym kierunku. Woźnica ściąga cugle, zawraca ich głowy w jedną stronę, panuje nad nimi, acz nie do końca. Zamknięty w czworokątnym
rydwanie i obramowany czterema filarami baldachimu, uwikłał się w sprawy tego świata i w świecie szuka możliwości dokonania tego, co wprzódy zamierzył. Jego ramiona zdobią symbole Słońca i Księżyca, dwóch przeciwstawnych typów energii sprzyjających realizacji tego, co właściwe płci i temperamentowi
Jeźdźca: karierze zawodowej, twórczości, nauce, ekspresji sił witalnych, domowi, dzieciom... Cyfra 7 umieszczona na karcie sugeruje, iż Woźnica jest potomkiem Cesarzowej (karta oznaczona cyfrą 3) i Cesarza (karta oznaczona cyfrą 4), mitycznym Faetonem, któremu wreszcie pozwolono wykazać się swoimi zdolnościami.
W karcie tej Kochanek (oznaczony cyfrą 6) i Mag (na karcie tej figuruje cyfra l) przemieniają się w człowieka w pełni świadomego swojego „ja", czasami aż nazbyt przywiązanego do swojej indywidualności. Litera czeth
przypomina, że odziany w ciężki pancerz Ego Jeździec może być egocentrykiem. Zbytnio folguje namiętnościom, zbytnio wierzy we własne siły, a opanowany żądzą karier)', bezwzględnie stratuje wszystkich, którzy staną mu na drodze. Spalany żarem Ognia i Słońca, ma przed sobą w dalekiej prespektywie cel i uniósłszy dumnie głowę widzi siebie udekorowanego laurem zwycięzcy. Trawi go ambicja i chęć wygrania wyścigu za
wszelką cenę. Woźnica Rydwanu trzyma w dłoni berło — czarodziejska pałeczkę Maga, atrybut Ognia. I jak Papieżyca tkwi między kolumnami.W tym okresie życia odbywa się najistotniejszy rozrachunek ze światem, człowiek gromadzi doświadczenia, odnosi sukcesy i porażki — wszystko to, z czego przyjdzie zdać rachunek, kiedy Głupiec, znużony wędrówką, rozsupła węzeł worka.

Głupiec i Perła



GŁUPIEC I PERŁA
W księgach kabały napisano, że Sefiroty Drzewa Życia nie mogły utrzymać w sobie energii tryskajcej z Korony Keter, pękły pod ciśnieniem światła i na podobieństwo potłuczonych naczyń runęły w dół, powodując kosmiczne rozdarcie między „górą" i „dołem". Z tego powodu „dół" jawi się nam jako chaos, wymieszanie materii i ducha, dobra i zła, jest labiryntem splątanych ścieżek, po którym błądzimy po omacku.
W innej znów opowieści Zoharu znaleźć można historię stworzenia Adama — Pierwszego Człowieka. Bóg tchnął weń duszę, która stała się jedną duszą ludzkości, tyle że rozbitą na wiele dusz indywidualnych. Wielość zawsze winna zdążać ku Jedności. Oto dlaczego Bóg, zanim wyśle jakąś duszę na świat, by przybrała cielesną postać, ukazuje się jej i wyznacza określone zadanie do spełnienia.
Przeznaczenie nowo narodzonego człowieka jest zależne od jego charakteru, zainteresowań i skłonności. Zawsze jednak służy jednemu celowi. Posłannictwem wszystkich istot jest, wedle kabały, przywrócenie pierwotnego ładu i odbudowa zniszczonej struktury kosmosu, bowiem ewolucja świata odbyć się mogła jedynie
na drodze kosmicznej katastrofy; bez niej wszechświat by nie zaistniał, bez niej nie zostałby odbudowany w nowej, pięknej formie Królestwa Bożego. Dramat pomieszania dobra i zła, wygnania pierwszej pary ludzkiej z Edenu był niezbędnym etapem dochodzenia do Pełni, jaka nastąpi po Sądzie Ostatecznym. Kabała, jak i wszelkie inne odmiany gnozy, sytuuje człowieka w pozycji aktywnego partnera Siły Twórczej, a to wymaga poznania rodzaju naszego posłannictwa i celu, dla którego zostaliśmy powołani do bytu. Nie bez racji Jerzy Prokopiuk napisał, że „gnostyk" jest człowiekiem, który, nie negując znaczenia wiary, przede wszystkim pragnie p o z n a-n i a istoty rzeczy". Temu poświęca się kabalista, alchemik, okultysta. Nie każdy wszakże musi i ma ochotę zagłębiać się w gnostyczne rozważania i w kosmologiczno-mitologiczne zawiłości
Tarota, humanistycznej astrologii lub antropozofii Rudolfa Steinera (1861—1925). Jednych bardziej kusi buddyzm zeń, innych joga, ruch Hari Kryszna, neoekumenat, ruch oazowy, indywidualny mistycyzm Edwarda Siachury czy wreszcie zwyczajne życie, któremu na różne sposoby próbujemy nadać sens i cel, i raz po raz gubimy
go w natłoku wydarzeń. Rzecz w tym, że nasze przeznaczenia są różnorodne i niechaj nikt nie wierzy, że dzielą się one na role pierwsze-, drugo- i trzecioplanowe. Wszystkie
są równie ważne, choć z naszego punktu widzenia
jedne mogą zdawać się dominujące, drugie zaś przywodzą na myśl nic nie znaczące gesty statystów. Każdy człowiek na podobieństwo Głupca dźwiga na plecach worek, na którego dnie skrywa się perła symbol posłannictwa, zadania i celu, dla jakich zaistniał w zindywidualizowanej postaci. I każdego kąsa pies uosobienie złych instynktów i popełnionych w przeszłości błędów, szyderstw innych ludzi widzących w nas
godnych pożałowania błaznów. Ich fałszywe rady, przymus, jaki stosują, bylebyśmy tylko się do nich upodobnili, sprawiają, że Głupiec kroczy nieświadomy tego, co niesie. I będzie tak szedł do końca życia, sądząc, iż czyni właśnie to, co powinien czynić, o ile nie napotka na swej drodze Maga albo Papieżycy, którzy przemienia go
w człowieka świadomego swej prawdziwej, jedynie jemu przypisanej i niezbędnej dla istnienia kosmosu roli. Poznajemy świat w sposób indywidualny i każdy operuje własną wizją świata i wizją siebie w świecie. Temu co wewnętrzne, odpowiada to, co zewnętrzne. Człowiek ,,czuje się obserwatorem odrębnym od reszty świata, bądź też czuje się tego świata częścią. W jego świadomości przełamują się w różny sposób formy i zdarzenia, fragmenty i doznania całości, impresje i uogólnienia. W mózgu odbywa się ciągła — mniej lub bardziej intensywna, mniej lub bardziej skuteczna — działalność poznawcza, dzięki której wypełnia się wewnętrzna czasoprzestrzeń człowieka. A jak wskazują najnowsze badania — współczesny człowiek wykorzystuje znikomą część swoich możliwości poznawczych. Jest więc tworem nie w pełni rozwiniętym, potencjalnym, nie zrealizowanym do końca". Ogólnie rzecz biorąc, operujemy dwoma modelami widzenia świata, z których każdy odpowiada funkcji odmiennej półkuli mózgowej. „W zależności od tego, jaki model poznania dominuje u człowieka, inaczej wypełnia się jego czasoprzestrzeń wewnętrzna, inaczej dociera do człowieka zewnętrzny świat" '. Inaczej nań reaguje. ,,W ten sposób każdy człowiek jest wolnym twórcą swej czasoprzestrzeni i, chociaż zdeterminowany w znacznym stopniu swym organizmem i światem zewnętrznym, jest za efekt tej twórczości odpowiedzialny"Mimo więc znaczących różnic indywidualnych w każdym z nas dominuje jeden z dwóch modeli poznawania świata: analityczno-logiczny lub syntetyczno-intuicyjny. W pierwszym wypadku posiadamy skłonność do wyodrębniania się z reszty świata i do koncentracji nad wybranym fragmentem lub przekrojem rzeczywistości. Widzimy świat jako zbiór faktów i mamy predyspozycje do porządkowania ich zgodnie z przyjętym stereotypem, co często prowadzi do tego, że ogłupieni mnogością obserwowanych elementów, przedkładamy rzeczy kanciaste i twarde nad całościową wizję kosmosu i z rozkoszą nurzamy się w
praxis. W skrajnych wypadkach człowiek pojmujący świat w ten sposób żywi głębokie
przekonanie o po-znawalności wszystkich jego fragmentów i obce mu są wszelkie uogólnienia, kocha specjalizację, dobrą znajomość swojego fachu, perfekcję, porządek i ład. Czasoprzestrzeń wewnętrzna takiego człowieka przypomina kwadrat podzielony na dziesiątki i setki mniejszych kwadratów — puste przestrzenie sprawiają, że
gubi się w nich i nie dostrzegając między nimi związków odczuwa frustrację i niepewność. W wypadku modelu syntetyczno-intuicyjnego mamy do czynienia z całościową wizją świata. Człowiek operujący takim modelem poznania ogarnia jednym rzutem oka wszystko, dąży do wniknięcia w całość i w istotę rzeczy. Jego czasoprzestrzeń wewnętrzna to koło, całość, mieści się w niej wszystko, bo każdy fragment
całości coś znaczy, i wychodząc od jakiegokolwiek ułamka świata dochodzi
się do syntezy „wszystkiego". Takiemu człowiekowi nadzwyczaj trudno jest sprecyzować kategorie, w oparciu o które jej dokonał, ponieważ w
jego myśleniu przeważa intuicja, wyobraźnia, uczucie, wrażenia estetyczne. Często sprowadza go to na manowce powierzchowności, kierowania się impresjami i trudnymi do opanowania odruchami. Rzadko się zdarza, by modele te występowały w czystej postaci, któryś jednakże zazwyczaj dominuje. To on nadaje kształt workowi Głupca — tworzy jego czasoprzestrzeń wewnętrzną. Trzymaną w dłoni łyżką. Głupiec zaczerpnął ze świata tyle, ile mógł, i wepchnął to wszystko do worka. Łyżka symbolizuje tu wewnętrzne
predyspozycje Głupca skłaniające go do poznawania świata. Worek i łyżka zostały mu „dane", z nimi się niejako narodził. A treść poznania? Ona zależy od Głupca. W worku mogą być śmieci, mogą spoczywać prawdziwe skarby, gdyż za nasz wewnętrzny świat bierzemy odpowiedzialność tylko my. Nikt więcej. Dlatego Głupiec spogląda na dyndający na ogromnej łyżce tobół; on jest jego skarbem, w tym skarbie
kryje się perła — cel, dla jakiego wyruszył w drogę. Ale Głupiec widzi jedynie materiał, którego uszyto worek. Pamięta, co zebrał. Nigdy nie pokusiło go, by pogrzebać ręką w worku w poszukiwaniu perły. Gdyby to uczynił, zrobiłby to samo, co ów bogacz z przypowieści ewangelii Tomasza: „Królestwo Ojca jest jak pewien człowiek — bogaty kupiec, który odnalazł perłę. Ucieszony wielce ów kupiec sprzedał cały towar i kupił perłę. Wy także szukajcie skarbu, który nie ulega zepsuciu, który przetrwa tam, gdzie go mól nie zeżre ani robak nie zniszczy"
Gdyby to uczynił, przybrałby postać Maga albo Papieżycy. Jako Mag zapanowałby nad wszystkimi elementami kosmosu, jako Papieżyca zająłby pośrednią pozycję między dwiema kolumnami symbolizującymi dwa filary Drzewa Życia. Kabalistyczne Drzewo Życia nie istnieje. Rozpadło się pod naporem światła emanującego z Korony
(Keter). Nie istnieje także Drzewo ułożone z kart Tarota. Pozostał diagram obrazujący idealny kształt kosmosu.
Wędrowiec pracowicie układa karty Major Arkanów w koło tak, by karta Głupca stykała się ze Światem. Tylko w ten sposób może zacząć się Wielka Wędrówka mająca wiele wymiarów. Krąg kart Wielkich Wtajemniczeń, obramowany kręgiem Minor Arkanów, opowiada bowiem o drodze człowieka, a właściwie o wielu ścieżkach
każdego z nas, począwszy od narodzin aż po śmierć, mówi o rozwoju osobowości, o dążeniu do prawdy i o zagubieniu prawdy. Jeśli poprzednio Adept-wędrowiec szedł wzdłuż muru Małych Wtajemniczeń i wdrapał się w wyobraźni na wierzchołek Drzewa zbudowanego z Major Arkanów, teraz jego trasa wiedzie w przeciwnym kierunku.

Kabała- drzewo życia



DRZEWO ŻYCIA
Kabalistyczne Drzewo Życia czerpie soki z gleby mitu-ogrodu. W istocie mit — wbrew obiegowym opiniom, wedle których jest on tożsamy z baśnią, i w odróżnieniu do opowieści historycznych relacjonujących zdarzenia, które przytrafiły się raz, kiedyś i są jednostkowymi doświadczeniami ludzi — opowiada o wydarzeniach, które działy się, dzieją i będą dziać zawsze, w każdym miejscu i w każdym czasie. Dopóki ograniczamy
się do fabularnej warstwy mitu — nie pojmujemy go, bo symbole w nim występujące traktujemy jako rzeczywistość, rzeczywistość zaś jako symboliczną grę słów. Niczym Mag-wędrowiec stajemy przed kolorowym Drzewem Życia Major Arkanów i widzimy piramidę barwnych obrazków, znaków i niezrozumiałych liter obcego alfabetu.
Czym właściwie jest Drzewo? Gradacją emanacji Boga? Różnymi Jego aspektami? Szczeblami kosmicznej drabiny bytów? Osią wszechświata? Drzewem poznania dobrego i złego? Kosmicznym Człowiekiem? Tym wszystkim, a jednocześnie żadnym z nich.
Przyjmijmy, że Drzewo jest mitycznym opisem wyłaniania się różnorodności świata z jednej, czystej, transcendentalnej Istoty. Jest, opisem procesu samo różnicowania się Boga, w stosunku, do którego używamy słów-wytrychów powiadając, iż jest Jeden, lub nazywając Go „wiecznym Nic", czy też,,doskonałą Pełnią". Kabała zwie Go
En-Sof — Głową Boga, pustką i pełnią zarazem, pozbawioną cech, które można by określić jakimikolwiek słowami. Jest to stan paradoksalny dla ludzkiego umysłu, stan Ostatecznej Próżni Świata Bez Słów — świata, o którym lepiej milczeć. Im więcej o nim mówimy, tym mniej pojmujemy, czym jest. Legendy Kabały mówią, że z wnętrza owego
En-Sof wykluła się myśl, wola kształtowania i powielania bytów. Wiązało się z tym gorące pragnienie samorealizacji Boga w bycie, zapoczątkowane pierwszym oddechem i wyartykułowaniem głoski alef — pierwszej litery hebrajskiego alfabetu, od którego pochodzi imię Boga Elohim. I wówczas Bóg postanowił ograniczyć się, dać miejsce światu. Wy cofał się więc z siebie i, jeśli można użyć obrazowych porównań kabały, przyodział się w widzialną szatę, w wytryskujące zeń Nieograniczone Światło
En-Sof Aur. ,,Toteż gdy Święty, oby był błogosławiony, zapragnął stworzyć świat, uczynił światło zakryte, z którego dobyły się i rozprzestrzeniły inne ciała świecące" — konkluduje ten etap rozwoju kosmosu jedna z opowieści Zoham.
Z tego niedostrzegalnego gołym okiem światła (my byśmy powiedzieli — ze strumienia pierwotnych fotonów) zrodziło się dziesięć emanacji boskiej Istoty (Sefirotów), które wyobrażane są graficznie w postaci Drzewa Życia Kabalistyczne Drzewo Życia wspiera się na trzech filarach: dwóch skrajnie wobec siebie usytuowanych filarach męskiej (aktywnej) i żeńskiej (biernej) natury kosmosu i na filarze środkowym, mediacyjnym, jednoczącym te dwa pierwiastki. Na tych filarach osadzone są Sefiroty, połączone 22 „mistycznymi ścieżkami" — kanałami wzajemnych wpływów i oddziaływań oznaczonych 22 literami alfabetu hebrajskiego i 22 kartami Major Arkanów. Szczyt środkowego filaru wieńczy Sefirot Keter — Korona, utożsamiany z Wolą, źródłem emanacji, gdyż to z niego spływają promienie Nieograniczonego Światła. Panuje on nad wszystkimi bytami, jest Duchem.